poniedziałek, 2 grudnia 2013

Rodział VI (cz.1/2)

Rodział VI 
"Zabójstwo"
    
   "Uspokój się" nakazała sobie w myślach Ellen. "Zwykłe czarne rurki i zielony top na pewno wystarczą żeby zrobić na nim wrażenie... Choć w sumie nie zaszkodzi doprawić tego odrobiną srebrnej biżuteri i słodkim zapachem... Z drugiej strony jednak: Czy zielony to dobry pomysł? W końcu chyba nie kojarzy mu się najlepiej... Może lepiej postawić na samą czerń? Nie to będzie zbyt mroczne... Może sprawę załatwi odrobina krwistej czerwieni? Nie... to w sumie też zbyt diabelskie... Może koszulka Motorheadu to najlepsze rozwiązanie? Tylko kto da mi gwarancję, że Matty lubi metal? Tak. Jedynym wyjściem jest chyba w takim razie niebieski... W końcu to takie krukońskie <klik> 
~*~kilka minut później~*~
- Zaraz, zaraz... Od kiedy Ty nosisz niebieski? - spytała Laura na widok niebieskiej bluzy przyjaciółki. 
- Od zawsze. To, że przez 2 dni widziałaś mnie tylko w zielonym nie oznacza, że nie znam innych kolorów. 
- Spoko... Ale mam nadzieję, że nie zamierzasz przenosić się do Ravenclawu...? 
- Boże... To, że niebieski jest kolorem Ravenclawu nie oznacza chyba, że nie mogę go nosić bez przenoszenia się do tego domu?! - wkurzyła się Ellen i nie czekając na przyjaciółkę wyszła z Dormitorium. 
   Nie rozumiała czemu Laura tak bardzo się czepia. Na początku tego, że piła z Malfoyem, spotkania z Mattym, a teraz nawet stroju. W końcu to było jej życie i mogła je zmarnować jak tylko się jej podoba! ]
    W złym nastroju weszła do Wielkiej Sali i usiadła przy stole swojego domu nie zważając nawet na to, że obok znajduje się Malfoy. 
   Nakładając sobie ziemniaków wciąż nawet nie rozejrzała się wokół siebie. Jej myśli wciąż wędrowały do tych cudownych, zielonych oczu pewnego chłopaka... 
- To co Ellen? Dziś twoja wymarzona randka... - przerwał jej maślane rozmyślania Scorpius. 
- Zamknij się idioto! Nie mam ochoty z tobą gadać! - skomentowała zirytowana dziewczyna. 
- Och nie denerwuj się tak, Yaxley! Czyżby ukochany się nie zgodził? - kpił sobie Malfoy najwidoczniej rozbawiony jej zdenerwowaniem. 
- Oczywiście, że się zgodził. Niektórym dziewczynom się nie odmawia... 
- Och nie wątpie... Szkoda by jednak było gdyby się nie stawił... 
- Daruj sobie Score. Jesteśmy umówieni i tyle. Koniec zadania i nigdy więcej gier. Możesz już sobie darować.- odparowała El. starając się trzymać nerwy na wodzy. 
- Och proszę cię Yaxley. Wypadki chodzą po ludziach... 
- Malfoy! Do cholery! Co ty mu zrobiłeś? - nie wytrzymała. 
- Nic skarbeńku, o patrz... właśnie tu idzie. Mam nadzieje, że wszystko mi opowiesz. - roześmiał się wstając i szczypiąc ją w policzek. 
  Odeszedł, a Ellen odruchowo potarła uszczypnięte miejsce. Była zła i zdezorientowana. A na dodatek nie byłą pewna czy dobrze wygląda. Rozejrzała się nerwowo poprawiając włosy. Dopiero teraz zauważyła, że musiała siedzieć wokół całej świty Malfoya, która na szczęście już opuściła pomieszczenie. Właśnie w momencie gdy nakładała na usta kolejną warstwę wiśniowego błyszczyku chłopak jej marzeń doszedł do stołu. 
- Hej, Ellen. Możemy chwile porozmawiać? - zapytał Matty nerwowo rozglądając się wokoło najwyraźniej w poszukiwaniu Laury. 
- Jasne, siadaj. Demona w Zieleni tu nie ma. - chciała zażartować Ellen. 
   Nie wyszło. Twarz chłopaka momentalnie stężała i zbladła. Ellen poczuła, że czerwienieje. Wiedziała, że zrobiła jakiś wielki błąd. 
- CO. Wiesz. O. Demonie? - spytał dobitnie młody Longbottom patrząc na nią twardym wzrokiem. 
- Właściwie to nic. - odpowiedziała smutno- Widziałam tylko jak go narysowałeś. A potem Laurze podczas rozmowy wymknęło się coś o tym, że to przez nią... Nie chciała mi jednak nic więcej powiedzieć. 
- W takim razie pozwól, że Ci wytłumaczę. - poprosił, ale napewno nie tu. 
    Wyszli z Wielkiej Sali i Matty objął prowadzenie. Chwile później byli już na 7 piętrze. Matty polecił Ellen zaczekać chwilę, a sam zaczął zamyślony chodzić w zdłuż ściany. Po chwili w jej miejscu stały drzwi, które chłopak natychmiast otworzył nie dając nawet Ellen szansy by spytała o co chodzi. 
   Zdenerwowana dziewczyna przekroczyła próg na drżących nogach. Drzwi natychmiast się za nią zamknęły, a huk jaki wydały sprawił, że podskoczyła. Matthew nawet tego nie zauważył. Usiadł na jednym z karmelowych foteli i wpatrywał się we własne kolana. Ellen dołączyła do niego siadając na drugim fotelu. 
   Gdy się nie odzywał swierdziła, że czas na oględziny wnętrza. Otórz znajdowali się w jakimś małym, ale przytulnym pomieszczeniu utrzymanym w ciepłych, beżowo-karmelowych brawach. Oprócz dwóch foteli nie było tam zbyt wiele mebli. Jedynie niski stolik i kilka szafek. Słowem salonik do poważnych rozmów. 
- No dobra. Chyba muszę zacząć mówić... - zaczął Matty. 
_________
Krócej niż być miało, ale postanowiłam podzielić rozdział na 2 żeby zbyt długo nie było. Wybacz Luna, ale pojawisz się dopiero w następnym rozdziale :( Obiecuję szybko go dodać. 
Pozdrawiam i liczę na komentarze :* 

3 komentarze:

  1. nic się nie stało obym się pojawiła :P. Dziękuje jeszcze raz za wstawienie mnie do opowiadania i to że chciało ci się.

    I niech los zawsze ci sprzyja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co :3

      Kocham Igrzyska <3

      Usuń
    2. Jak można nie kochać Igrzysk?? Mam w klasie Dziewczyne która mówi że HP to dno dna :(. O Igrzyska jeszcze nie pytałam. Byłaś już na WPO w kinie?? ja idę w sobotę. Oglądałam 1 część i dla mnie była słaba.

      Usuń