I znowu straszne opóźnienie. Przepraszam :*
Rozdział
III (cz.2/2)
„Nalot”
Gdy wróciła do przedziału w środku nadal była
tylko Laura. Ellen usiadła naprzeciwko niej i zaczęła opowiadać
po co ją wezwano. W pewnym momencie przerywa jej jednak szybkie
otwarcie drzwi.
-Hymmm szkoda, że jeszcze nie mogę odjąć
ci punktów... nie masz jeszcze domu, ale obiecuje Ci jak tylko w
jakimś wylądujesz natychmiast odejmę mu przynajmniej 100. –
głos Lily tryska jadem a spojrzenie zabija.
-Już się boje, Potter. – zakpiła Ellen
wywracając oczami.
-Przebierajcie się – rzuciła jeszcze
dziewczyna i wyszła.
-Coś Ty jej zrobiła? – zapytała ze
śmiechem Laura zdejmując bluzkę <kilk> i narzucając szatę.
-Powiedzmy, że wystarczył jej tydzień w
mojej obecności, by doszczętnie mnie znienawidzić. – zaśmiała
się tamta również się przebierając. <klik>
Gdy były już
przebrane z powrotem usiadły na fotelach i Ellen zaczęła opowiadać
o swoim pobycie u McGonagall. Nawet nie zdążyła zauważyć gdy ze
śmiechem zaczęła wymieniać wszystkie psikusy zafundowane
gryfonce. Obie skręcały się ze śmiechu gdy nagle ktoś przerwał
sielankę.
-Z czego rżysz Jagger? Znowu śmiejesz się z
własnych żartów? – tleniony blondas nie tracił czasu na wstęp.
-Ona nie zachowuje się taj jak ty, Malfoy. –
wtrąciła zjadliwym głosem nie zauważona dotychczas Ellen.
-Co TY tu robisz?!- uniósł brwi chłopak.
-Opowiadam żarty... – odpowiedziała
dziewczyna z paskudnym uśmiechem.
-Wiesz... dowiedziałem się jak masz na
nazwisko i szczerze mówiąc, żal mi twojego ojca. Jakaś
mugolaczka zawróciła mu w głowie, a na dodatek spłodził taką
dziwkę jak ty...
-Dziwkę? Ty Malfoy śmiesz nazywać mnie
dziwką? Ty który zapewne sypiasz z każdą tępo-pustą
dziewczyną, która się na to zgodzi niezależnie od wieku i
wyglądu, śmiesz nazywać dziwką mnie? Nie używaj słów, których
nie rozumiesz.. –wysyczała Ellen.
-Nie zabronisz mi Yaxley, a co do dziewczyn to
one same rzucają mi się do stóp. – zaśmiał się narcystycznie
Scorpius.
-Pewnie żeby zwymiotować ci na buty –
zripostowała Ell.
Te 6 słów
wystarczyło by zaburzyć żelazną równowagę młodego Malfoya. Nim
ktokolwiek zdążył zareagować, piętnastolatek wyciągnął
różdżkę i wycelował nią w dziewczynę.
-Tertemento*!!! –
wrzasnął chłopak i nie zaszczycając nikogo spojrzeniem wypadł z
przedziału.
Ellen nie krzyczała.
Zwijając się z bólu opadła na siedzenie. Oczy miała mocno
zaciśnięte i oddychała nierównomiernie. Ból był nie do
zniesienia. Obok niej nie przejmując się już resztą nalotu, na
posadzce klęczała Laura. Irine spojrzała na Ellen z przerażeniem
i natychmiast pognała za Malfoyem. W przedziale została już tylko
trójka. Laura, Jake i ledwo przytomna z bólu Ellen.
-Nic jej nie będzie. – zapewnił po chwili
chłopak – to była delikatniejsza forma Cruciatusa.
-Idź stąd Jake! Zanim ja potraktuję cię tą
mniej łagodną! – zarządziła Laura nawet na niego nie patrząc.
-Ale Laura... Ja naprawdę nie jestem taki jak
on. Tak samo Irine, tylko my nie jesteśmy tak odważni żeby od
niego odejść. Możesz wrócić, w każdej chwili. – zapewnił.
-Nie wrócę. – oznajmiła- Co najwyżej wy
możecie odejść.
Jake wzruszył smutno ramionami i wyszedł. Wiedział, że nie ma
szans. Jego była przyjaciółka była nieugięta. Tak samo jak
Malfoy i właśnie dlatego tak często się kłócili co w końcu
spowodowało odejście Laury. Gdzieś w głębi siebie Jake
zazdrościł dziewczynie, tylko za żadne skarby nie mógł się do
tego przyznać.
Tertemento* - łagodniejsza wersja Cruciatusa,
niewyczuwalna przez Ministerstwo Magii. Jej użycie wywołuje skutki
takie same jak Crucio tylko łagodniejsze, a użycie tej klątwy nie
grozi dożywociem w Azkabanie. Zaklęcie wymyślona przez autorkę
tak naprawdę na korzyść innej powieści ;)
Świetnie tylko krótko, ale co tam ważne, że jest <3
OdpowiedzUsuńGenialny blog.
Wiem , że moje komentarze są krótkie, ale to nie do mnie należy rozpisywanie się. Czekam na NN :)
Pozdrawiam i życzę weny ^^
Świetny blog!
OdpowiedzUsuń